Max
Był taki czas 1973/74, kiedy razem z braćmi, Jasiem i Jackiem chodziliśmy do jednej szkoły, było to Liceum Ogólnokształcące w Chęcinach. Jasiu, człowiek wielkiego serca poczekał nawet rok w pierwszej klasie na Jacka, aby siedzieć z młodszym bratem w jednej ławce. Wtedy właśnie poznaliśmy niezwykłego człowieka, Maksymiliana Ziętka. To było tak jak z pierwszą miłością, przychodzi nie wiadomo kiedy, nie wiadomo dlaczego, ani skąd, a zmienia nas na całe życie. Spotkanie Maksa, było tak oczywiste jak powrót do domu, a jego wrażliwość i cała osobowość, sprawiały, że od razu patrzyliśmy w tym samym kierunku. Max, z tak napisanym imieniem nosił koszulkę, nigdy dużo nie mówił, będę jednak pamiętał do końca życia, kiedy zawiózł mnie swoim motocyklem na leśną polanę pełną konwalii. Ja nawet nie przewidywałem ich tam istnienia, a On o tym wiedział. To właśnie z Maksymilianem zaczęliśmy muzykowanie, wcześniej nie potrafiłem grać na gitarze, do dziś zresztą nie nauczyłem się “Czasu relaksu”, gdyż funkcje grane wtedy przez Maksa były dla mnie za trudne.
Wspólnie podróżowaliśmy, uczyliśmy się od siebie. Napisaliśmy pierwszy utwór, który nosił tytuł Solo na tamburin, Jasiu nie miał jeszcze gitary, ale miał już swoją solówkę. Z okazji ważnych dla nas rocznic jeździliśmy w różne miejsca np. Wawel, albo nad morze i godzinami graliśmy improwizując. Razem założyliśmy zespół “Kant”, razem pisaliśmy i aranżowali piosenki. Myślę, że przy każdej piosence “Kantu” jako autor bądź współautor, powinno być napisane Maksymilian Ziętek. Nasz zespół odnosił poważne sukcesy, byliśmy laureatami Ogólnopolskiego Przeglądu Recytatorskiego w kategorii poezja śpiewana, Ogólnopolskiego Przeglądu Piosenki Młodzieżowej, mieliśmy nagrania w radiu i telewizji. Pani Joanna Jung z klubu Merkury w Kielcach, dzięki której, tak, a nie inaczej odbieramy poezję, mówiła o nas rabarbarowi chłopcy. To dla tego, że nosiliśmy długie włosy i ubieraliśmy się bardzo kolorowo, szczególnie Max i Jacek. Pamiętam, iż Maksymilian nosił jako koralik łożysko toczne, a najpiękniejsze było to, że było mu z nim do twarzy…
U Maksa nic mi nie przeszkadzało i do dziś nie przeszkadza, a to, dlatego, że nigdy nie udawał, że był i jest prawdziwym i szczerym człowiekiem. Zespół “Kant” nigdy się nie rozwiązał, “Bez Jacka” jest kontynuacją naszych pasji i naszej przyjaźni. Na naszej ostatniej płycie nagrany jest utwór Maksymiliana pt. “Przyjdzie taki dzień” i jest to zapowiedź naszych dalszych wspólnych planów, a nasza przyjaźń trwa już 35 lat.
Zbyszek Stefański
0 comments on “Maksymilian Ziętek” Dodaj swój →