Jak powstał zespół “Bez Jacka”

Prapoczątek

Było to bardzo dawno temu. Gdzieś w Górach Świętokrzyskich mieszkała rodzina Stefańskich: mama Krystyna, trzech braci Zbyszek, Jasiu, Jacek i mała siostrzyczka Kasia. Pewnego razu mały Zbyszek dostał w prezencie od mamy gitarę. Ale ponieważ samemu smutno jest grać, brat jego Jasiu dołączył na tamburynie. Chwalili się potem, że grali taki utwór w którym było solo na tamburynie – musiało to dziwnie brzmieć. checiny_pocztowka3Potem najmłodszy brat Jacek dostał okarynę i dołączył do zespołu rodzinnego. Z czasem Jasiu zamienił tamburyn na gitarę a Jacek okarynę na flet prosty. Kiedy zamieszkali w Chęcinach do zespołu dołączył kolega Max Ziętek, który grał na gitarze basowej. Ich granie wzbudzało wśród znajomych wielki podziw, dlatego chodzili od klubu do klubu – był to w tamtych czasach jedyny sposób zaistnienia – ale żaden nie chciał ich przyjąć. Dopiero w klubie „Merkury” kierownik Szymon Szymański – zauważył iskrę Bożą – i wziął ich pod swoje skrzydła. Był początek lat siedemdziesiątych, zespół nazwali „Kant” a największym ich marzeniem wtedy, były koncerty w pobliskich miejscowościach, może w Busku, albo w Końskich. A marzenia się spełniają.

Pewna opowieść

Zawsze myślałem że opowieści o ludziach, z którymi szczęśliwy los mnie złączył może będę pisał pod koniec swojego życia, w ciszy i spokoju, bardziej dla swoich wnuków i bliskich niż ludzi którzy ich znali. Ale przestraszył mnie fakt że dla pokolenie moich dzieci tamte czasy choć minęło lat kilkanaście, traktuje jak czasy archaiczne. Ja słuchając opowieści mojej babci o czasach wojny lub o Polsce przedwojennej czułem bardziej rzeczywistość tamtych lat niż oni słuchając opowieści o czasach tak niedawnych. Nasza rzeczywistość tak się zmienia.

Ludzi o których chciałem opowiedzieć spotyka się obecnie rzadko. To nieliczne dinozaury, o które trzeba dbać a ich przyjaźń niezwykle pielęgnować. Takim człowiekiem był niewątpliwie przedwcześnie zmarły Jasiu Stefański – główna bohater mojego opowiadania – gitarzysta zespołu Bez Jacka, satyryk, człowiek legenda. Pewnie wiele takich cech miał jego brat Jacek Stefański znakomity muzyk, fantastyczny flecista. Wiele krążących o nich opowieści, legend, czy historii potwierdza że byli ludźmi nieprzeciętnymi. W czasach których obecnie przyszło nam żyć, zapotrzebowanie na autorytet, ciepło, bezinteresowną przyjaźń, a przede wszystkim człowieczeństwo zmusza mnie do opowiedzenia że był ktoś taki.

Poznanie

Braci Stefańskich (Zbyszka, Jasia, Jacka i wtedy małą ich siostrę Kasię) poznałem w 1976 roku, kiedy to moja rodzina przeprowadziła się do małego, uroczego miasteczka Chęciny położonego nieopodal Kielc w pięknym paśmie Gór Świętokrzyskich, z zamkiem Królowej Bony znanym z książek do historii.zamek królowej Bony w Chęcinach

niemczówka

Bohemę artystyczna (tak, coś takiego wtedy istniało) tego miasta, a i całego regionu tworzyli muzykujący bracia Stefańscy czyli zespół „KANT”*. Dało ich się wszędzie zauważyć bo w szarych latach siedemdziesiątych chodzili w dziwnych, kolorowych ubraniach (idealni do późniejszego filmu „HAIR”). Włosy mieli rzadkie ale długie, koloru ciemny blond i w dziwnym nieładzie, „jakby piorun strzelił w rabarbar” jak powiedziała pani Oberschtat – nauczycielka języka niemieckiego i jak potem napisała pewna pani redaktor „Rabarbarowi chłopcy”. Grali muzykę – do dziś jest kłopot co gra Bez Jacka – ballady do pięknej poezji Leśmiana, oraz tekstów własnych, z własną muzyką, z silnym zabarwieniem folkowym, może taką muzykę – jak ktoś potem nazwał – „ekologiczną”.

Klimat muzyki tworzyło dziwne instrumentarium: Zbigniew Stefański gitara dwunastostrunowa akustyczna, pięknie szeroko brzmiąca – dziś niewielu muzyków używa gitary dwunastostrunowej, charakterystyczne dla zespołu Bez Jacka – , Jasiu Stefanski gitara solowa też akustyczna – przez co „puszczając go na solówki ściszali co „podkręcało” dynamikę zespołu, Jacek Stefański na fletach prostych – tak na fletach , bo używał wszystkich: sopranu, altu, tenoru i basu. Grał też fenomenalnie na dwóch fletach jednocześnie. Potrafił tez grać na nosie, to znaczy dmuchając nosem grał na flecie lub fletach, jednocześnie śpiewając. Max Ziętek przyjaciel który grał na basie, też akustycznym używając do tego normalna gitarę sześciostrunową. Wokalistą był Zbyszek, świetna dykcja i to „coś”. Wszyscy natomiast śpiewali refreny w chórkach, unisono. Jacek wybijał się swoim wysokim tenorem (trochę podobny głos do Jacka Wójcickiego) próbując czasem śpiewać drugi głos.

To wszystko razem z ich niesamowitą energią, witalności a przede wszystkim autentycznością było wtedy jak „objawienie”. Można było ich spotkać grających wszędzie w knajpach, kawiarniach – Pubów wtedy nie było- w parku na dworcu. Właściwie cały czas grali, ich życie było muzyką, zawsze chodzili z instrumentami. Byli ludźmi inteligentnymi, rozmawiali o sztuce, literaturze, muzyce i wszystko to było autentyczne, naturalne, nie wymuszone.

Grali śpiewali, pili i rozmawiali często w poślednich knajpach, dziwnym trafem zjednując sobie posłuch i poważanie wśród miejscowych żuli ale i „towarzystwa”. Czy takich ludzi, wtedy można było nie poznać, nie zaprzyjaźnić się z nimi? Poszedłem za nimi jak w dym.

* KANT- nazwa zespołu jak mówili ma prowokować, być niedopowiedzeniem. To kant czyli róg np. pokoju, coś ostrego jak kant spodni, kant czyli drobne oszustwo, trochę magii. A może nawiązanie do filozofii Kanta?

Jak powstał zespół “Bez Jacka”

Zespół „ Bez JACKA „ powstał w 1983 roku, choć jego początki to wczesne lata siedemdziesiąte. Wydaje mi się, że to rok 1974 (Maksiu, jeżeli jest inaczej, to popraw mnie). Wtedy to powstaje w Kielcach, a właściwie w Chęcinach, zespół „KANT” w składzie: Zbigniew Stefański , Jan Stefański, Jacek Stefański i Maksymilian Ziętek (chociaż bracia muzykowali dużo wcześniej). Pod opiekę bierze ich klub „Merkury” w Kielcach, którego kierownikiem był Szymon Szymański a opiekę literacką sprawowała Joanna Jung.Zespół niedługo po powstaniu wygrywa eliminacje regionalne, potem wojewódzkie konkursu recytatorskiego i poezji śpiewanej (wiele lat później Zbyszek bierze udział w Festiwalu Poezji Śpiewanej w Olsztynie).W 1978 roku zespół wziął udział w Ogólnopolskim Festiwalu Młodych Talentów w Toruniu, uczestniczył w programach telewizyjnych: u prof. Aleksandra Bardiniego, „Szansonadzie” i „Siódemce”. Wielokrotnie grał na Festiwalu Rodzin Muzykujących we Wrocławiu.

zielona bramaPod koniec lat siedemdziesiątych koleje losu sprawiają, że dwaj bracia Jasiu i Jacek wracają do rodzinnego Gdańska, a Zbyszek zostaje na kielecczyźnie. Od tego okresu muzykują i występują jako „Bracia Stefańscy”.(Nigdy nie zapomnę naszego grania latem 1980 roku w Zielonej Bramie w Gdańsku, kiedy w sierpniu z samolotu sypały się ulotki, Stocznia strajkowała, a wokół panowała solidarność, ale ta „ludzka”: dobroć, chęć pomocy drugiemu, autentyczne oddanie za sprawę – potem to już nie było to samo).

9 sierpnia 1983 roku ginie, pobity „przez nieznanych sprawców” najmłodszy brat Jacek Stefański (jest na helsińskiej liście ofiar Stanu Wojennego). I tu wydawało nam się, że to już koniec… Ale nie mogliśmy chodzić po ulicach i krzyczeć, że zabili nam: brata, męża, ojca, przyjaciela – jedyne co mogliśmy, żeby uczcić Jego Pamięć to nadal grać – chociaż już bez Jacka. Jesienią, za namową grupy przyjaciół i ludzi, „którzy z nami wtedy byli”, Zbigniew Stefański, Jan Stefański i Jarosław „Horacy” Chrząstek postanowili wspólnie grać. Potem dołączył do nas Krzysztof „Lumbago” Górski. Ludzie zaczęli na nas mówić „ bez Jacka” … i tak już zostało.

Część dalsza nastąpi …
Jarosław Horacy Chrząstek

4 comments on “Jak powstał zespół “Bez Jacka”Dodaj swój →

  1. Miałam okazję raz ich posłuchać. Zespół przyjechał /w latach 70-tych/ do Skarżyska na prywatny występ, który się odbył w moim domu ,by uświetnić urodziny ich przyjaciela -niezwykłego tez człowieka Jarosława Z. z Suchowoli .Było cudownie, romantycznie . Ten niezwykły wieczór zapadł mi w pamięć na zawsze.
    Irena

  2. Pamiętam koncert, chyba w Bielsku Białej, graliście do rana a ja leżałem (!) przed sceną, bo wszyscy byli na podłodze. Jacek grał niesamowicie na dwóch fletach jednocześnie. W przerwach były jakieś rozmowy. Później jeszcze spotkałem Was, już bez Jacka na przeglądzie piosenki turystycznej gdzieś w górach, a w 1984 wyjechałem z kraju. Ale do Waszych piosenek wciąż wracam.

  3. To ja Wiesław B. Bołtryk, zgubiłem telefon i potrzebuję numer do Zbyszka. Pozdrawiam W.B.B.

Skomentuj eis Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.