sł. B. Leśmian, muz. Z. Stefański
W malinowym chruśniaku, przed ciekawych wzrokiem e C G h
Zapodziani po głowy po długie godziny e C G h
Zrywaliśmy przybyłe tej nocy maliny C G a G
Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem C h C h
Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty
Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory
Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory
I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty
Duszno było od malin, któreś szepcząc rwała
A szept nasz tylko wówczas nacichał ich woni
Gdym wargami wygarniał z podanej mi dłoni
Owoce, przepojone wonią twego ciała
I stały się maliny narzędziem pieszczoty e C D e
Tej pierwszej, tej zdziwionej, która w całym niebie C D e
Nie zna innych upojeń, oprócz samej siebie C D C D
I chce się wciąż powtarzać dla własnej dziwoty e C e
e C G h e C G h C G a G C h C h
I nie wiem jak się stało, w którym oka mgnieniu
Żeś dotknęła mi wargą spoconego czoła
Porwałęm twoje dłonie – oddałem w skupieniu
A chruśniak malinowy trwał wciąż dookoła
0 comments on “W malinowym chruśniaku” Dodaj swój →