Janek

jan9Był rok 1993 (a może 1994?), lipiec, piękny słoneczny i ciepły poranek (ok. 10) nad jeziorem w Mostowie. Koło mojego wigwamu zjawili się Janek i Wojtek (Szejkin) i zaproponowali wspólne śniadanie (1/2). Nie odmówiłem i zasiedliśmy do dyskusji. Jednak Wojtek zauważył stojącą w przedsionku flaszeczkę do połowy pustą i uznał, że może się ona zmarnować, czyli zaczynamy od niej. Ponieważ nie byliśmy pewni, co to za płyn (przeźro-czysty) więc Janek bohatersko postanowił zdegustować. Po łyknięciu poderwał się z miejsca i popędził w pobliskie krzaki, skąd po chwili rozległ się dźwięk charakterystyczny dla uwalnianych ptaków. Sumienie nas trochę gryzło, że otruliśmy naszego przyjaciela, ale nie, po chwili wrócił i dysząc wykrztusił: „Chłopaki, wiecie co to było?… Woda!!!”

* * *

jan30Któregoś wieczora (?) o pierwszej w nocy w styczniu 1996 roku ktoś zadzwonił do drzwi mojego mieszkania w Katowicach. I to był oczywiście Janek, bo zawsze pojawiał się o dziwnych porach. Miał ze sobą 1/2 więc nie pozostało mi nic innego, niż przygotować jakąś zakąskę (późna kolacja? wczesne śniadanie?). Trochę pogadaliśmy, trochę pomilczeli (bo z Jankiem warto było razem pomilczeć) i wtedy wypowiedziałem kwestię, która wtedy wydała mi się dowcipna: „Ty Jasiu powinieneś młodo umrzeć, bo przecież nie ma wędrownych domów starców”. I Janek się z tym zgodził.

Mniej więcej miesiąc później dostałem telefon od Remika (Marek Remiszewski), że Janek wybrał się w swoją najdłuższą podróż. A teraz? Język bym sobie odgryzł, żeby cofnąć te słowa.

Michał Żelechower

0 comments on “JanekDodaj swój →

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.